niedziela, 29 września 2013

Alternatywne zakończenie

Jak wiadomo jestem zagorzałą yaoistką. Także nie mogło się obyć bez takiego alternatywnego zakończenia. Uznałam że na epilog jest to zbyt dużo homoseksualizmy także spodziewajcie się kolejnego zakończenia które będzie jednoznaczne z dodaniem prologu na kolejnego bloga. Wszystko mam już skończone tylko muszę znaleźć czas by to wszystko przepisać na komputer, sprawdzić błędy i td. :))) Oczekujcie mnie w środę. :) Pozdrawiam!
PS: NIGDY nie porzucam blogów :))!


  Kolejny raz postanowiłem zmienić koszule. Z mnóstwa ubrań znajdujących się w dwóch ogromnych szafach, nie potrafiłem znaleźć niczego odpowiedniego na tę okazje. W końcu zirytowany do granic możliwości, porwałem kluczki leżące na biurku i wyszedłem z domu.

  Szybko wskoczyłem do mojego czerwonego kabrioletu który dostałem na ostatnie urodziny. Jeszcze pachniał świeżością. Założyłem okulary słoneczne, które zawsze woziłem w samochodzie i udałem się do miasta. Uwielbiałem ten stan gdy mogłem bez przeszkód rozpędzać tę maszynę coraz bardziej, słysząc tylko szeleszczący wiatr i ostry ryk silnika.
  Droga do centrum nie zajęła mi dużo czasu. Wziąłem ze schowka parę banknotów, które zostawiałem tam na wszelki wypadek. W końcu się przydały.

  Jak zwykle moje szczęście dało się we znaki, jakieś lepsze ciuchy znalazłem dopiero w ostatni sklepie do którego wszedłem. Jednak cel uświęca środki. W jasnych zwężanych dżinsach i białej koszuli z podwijanymi rękawami prezentowałem się nieziemsko. 
  Przeczesałem palcami moje blond włosy. Niby udawałem, że dzisiejszy dzień to dla mnie nic wielkiego, jednak w środku aż skręcałem się z nerwów. 
  Spojrzałem na moje odbicie. Obróciłem się jeszcze kilka razy sprawdzając czy na pewno wyglądam niesamowicie. Tak było.
  Zapłaciłem należyty rachunek puszczając oczko do atrakcyjnej sprzedawczyni. Dziewczyna zarumieniła się i przez zakłopotanie wydała mi za dużo reszty. 
  Kupiłem jeszcze dużą mrożoną kawę i wróciłem do mojego wozu. Miałem wystarczająco dużo czasu na przygotowanie.
  Wszyscy uważają że to wspaniałe mieć bogatych rodziców. Myślą że każda rzecz jaką mam została przez nich ufundowana. Nawet nie wiedzą jak bardzo się mylą. Wyznaczają zasadę, że do wszystkiego trzeba dojść samemu. Na początku tego nie rozumiałem, ale teraz byłem im wdzięczny. Dzięki temu byłem teraz jednym z najbardziej popularnych artystów młodego wieku.
  Odetchnąłem głęboko gdy wjeżdżałem na podjazd. Zostały mi tylko trzy godziny, a prawie dwie zajmował dojazd.
   Zarzuciłem torby z zakupami na plecy i pognałem do domu. Od razu skierowałem się do mojej sypialni na górze. Już w progu ściągnąłem z siebie mój podkoszulek oraz buty. Miałem naprawdę mało czasu.
  Resztę ubrań zdjąłem będąc już w łazience. Wskoczyłem pod prysznic i zacząłem namydlać moje ciało. Nałożyłem jeszcze szampon utrzymujący kolor i dokładnie się opłukałem.

  Wysuszyłem moje włosy układając je tak, by tworzyły artystyczny nieład. Lepiej wyglądać dobrze, niezbyt o to dbając, niż sprawiać wrażenie lalusia siedzącego trzy godziny przed lusterkiem. Dlatego wygniotłem troszeczkę moje dżinsy, by nie wyglądały na całkiem nowe i ubrałem się do końca. 
  Wychodząc ponownie z domu pochwyciłem telefon komórkowy w dłoń i automatycznie wybrałem numer. Po chwili usłyszałem jego głos:
 Kiedy będziesz? Zbiłem już dwie szklanki ze zdenerwowania, jeszcze jedna i wykopią mnie z domu.
Parsknąłem śmiechem.
 Za pięć minut. 
  Pierwszy zakończył połączenie pewnie by sprawdzić czy wygląda odpowiednie. Nie miałem co do tego wątpliwości.
  Po chwili sam się o tym przekonałem. Kiedy drzwi otworzył mi mój rudzielec, ubrany w czarne obcisłe spodnie i bordowy sweter w serek, nie mogłem powstrzymać westchnięcia z zachwytu. 
— Wyglądasz pięknie  powiedziałem i pocałowałem delikatnie jego usta.  Spodobasz im się, na pewno. 
 Nie wydaje mi się. 
Złączyłem nasze palce. Chodź przez tą chwilkę chciałem dodać mu otuchy. 
 Oni nie są tacy źli, zobaczysz. 

  Poprowadziłem go w stronę auta i otworzyłem mu drzwi. Rumieńce na jego policzkach były tego wartę.
  Włączyłem naszą ulubioną składankę utworów i już po chwili oboje staraliśmy się wyśpiewać najtrudniejsze partię, z marnym skutkiem. Nie mieliśmy talentu za grosz, jednak rozładowało to częściowo napięcie przed dzisiejszym popołudniem. 
  Podróż trwała dość długo i kiedy wjechałem na podjazd, musiałem obudzić drzemiącego słodko Maxa. Potargałem jego miękkie włosy na co tylko zmarszczył nos i obrócił się w drugą stronę. Zachichotałem pod nosem i potrząsnąłem delikatnie jego ramię. Z pomrukiem przeciągnął się i otworzył swoje oczy.
 Już jesteśmy śpiochu.  Uśmiechnąłem się jeszcze do niego i wyszedłem z samochodu. Rozprostowałem kości i rozejrzałem się. Nic się tu nie zmieniło. 
  Gdy rudzielec również wygramolił się z auta podeszliśmy do drzwi. Byłem bardzo ciekawy jak przebiegnie dzisiejsze spotkanie więc mocno zapukałem do drzwi. 
  Kiedy się otworzyły, zobaczyłem stojącego dumnie Draco, jak zwykle umiejącego się genialnie zaprezentować, oraz Harry'ego wychylającego się zza jego ramienia. Oboje zmierzyli Maxa wzrokiem.
 Niezły jest, gorętszy niż go Cyrus opisywał  powiedział Harry do swojego partnera. 

  Oczywiście sam opisywany zarumienił się siarczyście i popatrzył się na mnie bezradnie. Zaśmiałem się i objąłem go w tali.
 Nie straszcie go, bo jeszcze zmieni zdanie i zwieje.
  Draco przewrócił oczami i wpuścił nas do środka. 

  Całe spotkanie przebiegło w przyjaznej atmosferze. Harry z Draco jak zwykle stanowili zgrany zespół. W ciągu tych kilku lat oboje się zmienili, dopasowali się do siebie tworząc idealną całość. Były wzloty oraz upadki, ale zawsze jakoś się dogadywali. Nie ma rzeczy idealnych na tym świecie, jednak gdybym mógł opisać perfekcyjną miłość, wybrał bym właśnie tę parę. Ja uczę się od nich akceptacji, tolerancji i oddania. Myślę że dzięki nim, dwóm najlepszym drogowskazom, odnajdę swoją drogę. 



4 komentarze:

  1. Ojejejej jakie kochane to wszystko <3 Nie powiem, że liczyłam na bardziej rozwinięty wątek jak Draco jest w szpitalu u Harrego, ale takie zakończenie mi nie przeszkadza ^^ Z niecierpliwością, czekam na drugie zakończenie...
    Ps. Jesteś genialna!! Zawsze ubóstwiała Cię za to niesamowite opowiadanie <3
    ~Wierna fanka (prawie od samego początku) Feniksa!

    OdpowiedzUsuń
  2. heh., czeka na drogie., hihi ^^
    nie porzucasz blogow ?., a co z SK histori ciag dalszy he ?.,.
    ostatni wpis by w styczniu., a ja jak gupia tam codziennie
    zagladam i nic nowego nie ma.,
    nie no spk czekam na inne opowiadania ., he ^^
    Natalia ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Och,och,och,och,och!
    Ależ mnie wystraszyłaś. Już myślałam , że Harry umarł w tym cholernym szpitalu, a Draco spiknął się z Ronem. No , ale się wyjaśniło. No,no Cyrusek też gejuszkiem mrau *>*
    Czy ja Ci mówiłam , że Cię kocham? Nie? No to teraz mówię <3
    Wierna Priori
    PS Gdybyś porzuciła tego bloga to ja chyba...grrrr.No ale nie ma takiej opcji. Buziaki Kocie ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    wspaniałe zakończenie tego opowiadania, i Cyrus znalazł szczęście, a ci są razem i wspierają się...
    autorko chciałam zapytać o te dodatki, bo linki nie działają.... co z nimi?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń